
oczątkowo zapowiadało się, iż władze pruskie zostawią wszystkim internowanym swobodę decydowania o swoim losie. Oficerom polskim zabiegającym o wyjazd na Zachód nie stawiano przeszkód. Z czasem utrzymanie około 30 tysięcy polskich powstańców stało się zbyt kosztowne. Częściowe rozwiązanie problemu umożliwił wydany w dniu 1 listopada 1831 roku dekret cara
Mikołaja I o amnestii dla żołnierzy i podoficerów pochodzących z Królestwa Polskiego - amnestia nie objęła m.in. członków Rządu Narodowego, wodzów naczelnych, oficerów z terenu Kongresówki i powstańców z ziem dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Rosja uważała, że akt amnestii zwalnia ją od zobowiązań finansowych na utrzymanie internowanych powstańców. W dniu 6 listopada 1831 roku z Berlina wyszło rozporządzenie nakazujące wszystkim podoficerom i szeregowym powrót do Królestwa Polskiego. W dniu 28 listopada pruski generał
Karl Lebrecht Friedrich von Krafft (*1784, †1857) wydał obwieszczenie wzywające amnestionowanych podoficerów i żołnierzy powstańczych do posłuszeństwa rozkazowi królewskiemu (Fryderyk Wilhelm III) i do przygotowania się do wymarszu powrotnego z dniem 10 grudnia 1831 roku. Pruskie władze administracyjne rozesłały to obwieszczenie do wszystkich urzędów, szkół, kasyn i kwater. Elbląski starosta (landrat) Karl Friedrich Abramowski polecił sołtysom przeprowadzić agitację wśród internowanych w ich wsiach Polaków, aby zgłaszali się na powrót do Królestwa Polskiego. Zapowiedziano też im, że mimo dotychczasowego zachowywania posłuszeństwa i karności jakiekolwiek próby oporu będą uznawane za przejaw wrogości do państwa pruskiego i będą surowo karane. Powstańcy, którzy odmówią powrotu zostaną pozbawieni pomocy i nie otrzymają żywności. Generał Georg von Rummel osobiście poinformował generała Bema, że dłuższy pobyt w Prusach nie będzie powstańcom dozwolony i będą traktowani jak dezerterzy, którzy zostaną wydani władzom rosyjskim. Powoływano się na porozumienie prusko-rosyjskie, w którym strony ustaliły wzajemne wydawanie dezerterów. Prusacy mieli płacić na utrzymanie powstańców do 9-12 grudnia, a wobec niezgłoszenia się ich części do wymarszu w tym terminie gen. von Rummel polecił im stawić się do 15 grudnia u komendantów pruskich w Tczewie, Malborku, Sztumie i Elblągu. W nakłanianiu do powrotów korzystano z pomocy polskich oficerów, którzy deklarowali chęć powrotu i chcieli zaskarbić sobie przychylność nowych władców Królestwa Polskiego. (N. Kasparek, op. cit., s.78.)
Przypuszczalnie von Rummel zwrócił się do Bema (Wódz Naczelny gen. Rybiński uchodził za człowieka o umiarkowanych poglądach), gdyż ten prowadził energiczną agitację powstańców za wyjazdem do Francji, by móc stworzyć tam polskie legiony (Bem zamierzał wyprowadzić do Francji 10-15 000 ludzi). W wyniku zabiegów generała Bema wielu artylerzystów i cały 4. pułk strzelców pieszych odmówiło powrotu do kraju.
W dniu 15 grudnia 1831 roku gen. Józef Bem wyjechał z Elbląga do Drezna, gdzie miał organizować zbiórkę pieniędzy na emigrację żołnierzy do Francji, na co zaczęła płynąć pomoc finansowa. Na przykład kupiec elbląski Wegmann otrzymał z domu handlowego Magnus w Berlinie polecenie wypłacenia oficerom polskim odpowiednich sum na podróż do Francji. Podobne zlecenia otrzymały domy handlowe Albrecht et Jebens w Gdańsku i królewiecki Oppenheim.
Emigracja miała być dla powstańców alternatywą zamiast przymusowej i długoletniej służby (przez 25 lat) w armii carskiej. Wkrótce też wyprawiono na Zachód następnych jedenastu oficerów agitujących powstańczych żołnierzy do wyjazdu na emigrację. Byli wśród nich (prawdopodobnie) gen. Józef Szymanowski (*1779, †1867) *[6] i podpułkownik Karol Szlegel *[7]. Zgoda władz pruskich na wyjazd generała Bema i innych "niebezpiecznych agitatorów" miało na celu przerwanie ich negatywnego wpływu na podkomendnych. Do samej granicy francuskiej gen. Bem był pod kontrolą tajnej policji pruskiej. Na dzień 19 grudnia wyznaczono wyjazd do Francji przebywających w Elblągu i jego okolicach oficerów artylerii. W następnych dniach mieli wyjechać oficerowie innych formacji.
Sporządzono trzy listy oficerów ubiegających się o paszporty: pierwsza powstała 15 listopada, druga (obejmująca wyłącznie kawalerzystów) 25 listopada i trzecia z dnia 14 grudnia 1831 roku. Według sprawozdania pruskiego do połowy grudnia 1831 roku o paszporty na emigrację do Francji i Galicji miało ubiegać się 987 oficerów internowanych w Prusach. Początkowo władze pruskie były dość przychylne i pozwalały na emigrację oficerów, zwłaszcza tych z otoczenia Bema, jak np. por. I. Małachowskiego, por. J. Samulewicza, por. A. Szopowicza, por. K. Wolskiego i kpt. F. Zaręby. Granice Prus opuścili też "niebezpieczni" oficerowie - wspomniany wyżej - gen. J. Szymanowski i ppłk K. Schlegel, a także płk K. Paszkowicz, mjr P. Urbański, por. A. Kulczycki, por. E. Horoch, por. J. Łuniewski, kpt. S. Pągowski i lekarze sztabowi J. Meyer, F. Skobel i S. Wołowski. Władze pruskie wydały paszporty do Francji dla przebywających w Elblągu 5 generałów, 2 pułkowników, 5 podpułkowników, 4 majorów, 32 kapitanów i rotmistrzów, 222 poruczników, 5 lekarzy, 9 komisarzy wojskowych, 1 kapelana i dla 12 urzędników sztabowych. Do Galicji (w zaborze austriackim) otrzymało paszporty 4 kapitanów i 10 poruczników.
(R. Morcinek, Uczestnicy powstania listopadowego..., s.193-203.)
Wydawaniu paszportów dla podoficerów i szeregowych byli Prusacy zdecydowanie przeciwni, gdyż istniała obawa przed powstaniem na ziemi francuskiej zbyt silnych legionów polskich. Droga na zachód wiodła m.in. przez: Malbork, Tczew, Starogard, Wałcz, Gorzów Wielkopolski, Frankfurt n. Odrą i dalej do Drezna. Dla oficerów, którzy nie mieli pieniędzy na pokrycie kosztów podróży wyznaczono punkty zborne w Tczewie i Starogardzie, gdzie otrzymywali zaopatrzenie na podróż. W dniach od 20. do 31 grudnia 1831 roku wysyłano ich w kolumnach po 50-100 osób. Spośród podoficerów i żołnierzy (240 osób) zakwaterowanych w Tolkmicku w grudniu 1831 roku powrotu do Królestwa Polskiego odmówiło 59 osób (R. Morcinek, Uczestnicy powstania listopadowego...,s.212-213.). Jednak wielu oficerów i żołnierzy internowanych w Prusach zdecydowało się na powrót do kraju. W dniu 15 listopada w Elblągu powrót deklarowało 70 oficerów, natomiast wyjazd na emigrację tylko 37.
Jeszcze w grudniu 1831 roku do wymarszu z Prus miało przystąpić około 10-12 tys. internowanych powstańców. Wyznaczono punkty zborne w rejonach miast: Tczew, Malbork, Dzierzgoń, Elbląg i Królewiec. Ustalono też kierunki marszu powrotnego do Królestwa Polskiego: z Tczewa przez Gardeję do Golubia-Dobrzynia; z Malborka przez Prabuty do Osieka pod Rypinem; z Dzierzgonia przez Susz, Iławę, Nowe Miasto n. Drwęcą do Górzna; z Elbląga przez Pasłęk, Ostródę, Działdowo do Mławy; z Królewca przez Pruską Iławę, Lidzbark Warmiński, Olsztyn do Nidzicy. Wymarszem kierował mjr Brandt.
W dniach 14 i 15 grudnia 1831 roku liczne oddziały powstańców wyruszyły z Elbląga ku granicy Prus i po dojściu do Mławy zostały przekazane władzom rosyjskim. W dniu 1 stycznia 1832 z Gronowa (Grunau) poprowadzono do Dzierzgonia grupę 700 powstańców.
Jednak nie wszystko poszło według zamierzeń pruskich, gdyż jeszcze na początku marca 1832 roku w Prusach pozostawało jeszcze [wg N. Kaspareka] 6 058 powstańców.
Nie obyło się też bez incydentów. W dniu 22 grudnia 1831 roku (pod pretekstem przekwaterowania) zebrano w Elblągu na Friedrich-Wilhelm-Platz (dzisiejszy Plac Słowiański) dużą grupę powstańców, którzy byli zakwaterowani w okolicznych wsiach elbląskich. Następnie poprowadzono ich pod eskortą do Gronowa skąd mieli się udać w dalszą drogę do granicy Prus. Ponad 400 powstańców odmówiło dalszego marszu i wróciło do Elbląga, gdzie doszło do zamieszek. Na bezbronnych powstańców uderzył pułk huzarów generała Georga von Rummela tratując ich końmi i rąbiąc szablami. Raniono wówczas (5 żołnierzy i 2 podoficerów) i poturbowano wielu powstańców (wg relacji pamietnikarskich miało być kilka ofiar śmiertelnych po polskiej stronie). Sekretarz i archiwista miejski Elbląga Karol F. Ramsay odnotował, iż miano użyć w tym starciu broni palnej, co mogło być prawdą, gdyż w dniu 29 listopada 1831 roku gen. von Krafft wydał dla podkomendnych instrukcję, w której nakazywał użycie broni w wypadku stawiania oporu przez internowanych powstańców. Nazajutrz 2/3 powstańców "dobrowolnie", a pozostali z tej grupy po perswazjach kierującego akcją reewakuacji majora Augusta Heinricha (Henryka) von Brandta (*1789, †1868) *[8] [dawny współtowarzysz broni, karierowicz lub przykład jak radykalnie człowiek może zmienić poglądy polityczne, napisał paszkwil ośmieszający powstańców polskich w Prusach pt. Die Polen in und bei Elbing, wydany w Halle w 1832 roku - zob. przypis] udali się w drogę ku granicy rosyjskiej.

Szarża kawalerii pruskiej na internowanych żołnierzy polskich w Elblągu 22 grudnia 1831 r.
Litografia de Villaina. (Źródło: S. Kalembka, op. cit., s.16.)
Porucznik Aleksander Ekielski (*1806, †1858) *[9] opisał tamte wydarzenie w swoim pamiętniku pt. Wspomnienia z podróży z Elbląga do Awinionu odbytej w roku 1831:
[...] Do dnia 23 grudnia 1831 roku przesiedziałem w Elblągu, bo mając przy końcu kwaterę w "Domeran" [zapewne chodzi o Damerau - Dąbrowa] prawie nigdy w niej nie nocowałem.
- Miałem sobie powierzone dowództwo 4 baterji lekkokonnej, która się tam koncentrowała, noc w noc musiałem jeździć do moich żołnierzy, gdyż inaczej Prusacy za mną ciągle śledzili. Nie pozwalano mi rozmawiać z żołnierzami, których rząd pruski chciał bez wyjątku oddać strasznemu władcy Rosji pod tyranię i zemstę, jakiej nawet Muzułmanin dopuszczaćby się nie ośmielił.
Znali te łaski żołnierze polscy, odmówili wprost powrotu do kraju a przekładając okropne postępowanie z nimi pruskich generałów nad hańbę honoru, na zniewagi, które ich od barbarzyńskich Rosjan spotkać mogły, pozostali wierni swemu słowu, że wolą raczej umrzeć jak pojednać się i służyć temu, który wolność ich ojczyzny i wolność ich osobistą gnębił i znieważał. - Zbytecznym byłoby w tem miejscu powtarzać odezwy generałów pruskich Krafla i Rumla przemawiającego do naszych bohaterskich żołnierzy, dość powiedzieć, że naprzód obietnicami darowania winy, potem postrachem odsyłania jako dezerterów chciano ich zniewolić do powrotu do Polski. - Nareszcie gdy i to nieskutkowało, zmuszono ich gwałtem a gwałtu tego dowody zapełniły wszystkie gazety. W oczach moich ranili huzary pruskie 5-ciu żołnierzy i 2 podoficerów artylerii, tratując ich końmi a rąbiąc bezbronnych szablami.
(A. Ekielski, op. cit., s. 10-11)
Kościół katolicki pw. św. Jana Ewangelisty w Fiszewie przed II woją światową. Obecnie ruiny - spalony w nocy z 31/1 kwietnia 1948 r.
W dniu 27 stycznia 1832 roku, na polecenie majora von Schwejkowskiego (Szweykowski), zebrano w Fiszewie (Fischau) podoficerów i żołnierzy polskich (podkomendnych majora Żebrowskiego) zakwaterowanych w okolicznych wsiach. Wydzielono grupę kilkunastu internowanych z 3. pułku strzelców konnych, którym pozwolono wrócić do dotychczasowych kwater. Natomiast pozostałym około 200 osobom rozkazano wymarsz na nowe kwatery do Neuenburga (obecnie Nowe nad Wisłą), jednak powstańcy interpretowali nowe miejsce internowania jako Neidenburg (Nidzica), gdzie przekazywano polskich żołnierzy Rosjanom. Powstańcy zdecydowali nie ruszać się z miejsca obawiając się carskich represji i zsyłek na Syberię. Podobnie jak wcześniej w Elblągu duża ich część domagała się wydania im paszportów umożliwiających emigrację do Francji. Mały oddział pruskiej landwery wyznaczony do eskortowania internowanych pod dowództwem kapitana Richtera (Rychtera) nie zdołał opanować sytuacji. Powstańcy poturbowali polskiego oficera, który namawiał ich do powrotu i próbowali iść w kierunku Malborka, aby tam uzyskać zgodę na marsz do Francji (wg relacji pułkownika Feliksa Breańskiego chcieli udać się do będącego w Malborku generała von Schmidta by prosić go o pozwolenie wymarszu na Zachód).

Krwawe zajście między wojskiem pruskim a internowanymi żołnierzami polskimi w Fiszewie 27 stycznia 1832 r.
Według ówczesnej litografii. (Źródło: S. Kalembka, op. cit., s.16.)
W pobliżu fiszewskiego kościoła maszerującym Polakom zastąpił drogę oddział pruskiej landwehry kapitana Richtera, na którego rozkaz do napierającej grupy oddano salwę. Poległo wówczas 8 powstańców, a 12 zostało ciężko rannych - jeden powstaniec na skutek odniesionych ran zmarł. Jedenastu rannych umieszczono w szpitalu w Malborku, z których zmarło kolejnych trzech żołnierzy. Jeszcze tego samego dnia władze pruskie skierowały z Elbląga do Fiszewa kompanię piechoty i oddział 40 huzarów, w celu zmuszenia powstańców do marszu w stronę prusko-rosyjskiej granicy.
Według relacji internowanego w Malborku pułkownika piechoty powstańczej Feliksa Breańskiego (*1794, †1884):
[...] Podoficer Kotarski z pułku 3 strzelców konnych zbliżył się sam do oficera pruskiego z zapytaniem, czyli będą mieli wolne przejście do Malborka, za co schwytany i kolbami w tył zapchany został. Oddział zaś jego i cała jazda [bez koni] z wolna postępując, skoro się o kilkanaście kroków od oddziału pruskiego zbliżyło, zostało powitane ogniem ręcznej broni.
[...], reszta byłaby się zapewne rzuciła na oddział pruski, gdyby ich podoficerowie nie byli wstrzymali, rozproszyli się więc i przybyli pod Malbork, gdzie stanowszy koczować chcieli, lecz na przełożenie komendanta tego miasta, majora Załuskiego weszli do miasta i w tutejszym zamku są osadzeni
[...] Gdyby Wodza [gen. Rybiński] dochodziły jakieś wieści o nadużyciach naszych żołnierzy, to wszystkie są fałszywe albowiem byli bezbronni, nawet jeżeli który miał kij, takowy z rozkazu porzucił i żaden z żołnierzy pruskich nie tylko, że nie ranny, ale najmniejszej nie doznał obelgi. Jeden tylko z oficerów polskich, który ich groźbami i wymową chciał nakłonić do powrotu do kraju, otrzymał chłostę.
Przebywający na emigracji w Paryżu Mickiewicz napisał w grudniu 1832 roku:
Przez męczeństwo żołnierzy zamordowanych w Fischau przez Prusaków, Wybaw nas, Panie.
(Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego)
Niestety nie ma jednej wiarygodnej listy zastrzelonych żołnierzy. Według N. Kaspareka w Fiszewie zabito 9 zołnierzy (z 3 i 4 pułku strzelców konnych): Jana Ciborowskiego, Józefa Grabowskiego, Pawła Jancewicza, Stanisława Małachowskiego (ciężko ranny zmarł w lazarecie), Wojciecha Pietrasa (lub Pietraszyk), Jana Łubińskiego (lub Gubiński), Sierzpichowskiego (lub Sierzpiechowski), Kacpra Wądołowskiego (bądź Bendołowski lub Wędołowski) i Józefa Misiunasa. Rannych zostało (nie licząc Małachowskiego) 11 powstańców *[10]: (z 3 psk.) Jan Cieciera, Jan (lub Paweł) Zaborowski, Jan Jastrzębski, Antoni Kukliński, Kazimierz Truszkowski, Maciej Świder, Błażej Olesiński, Franciszek Piasecki; (z 7 p.uł.) Szymon Andrzejewski; (z 10 p.uł.) Wojciech Lipiński (lub Żychliński); (z 4 psk.) Stanisław Turobin. Według W. Zawadzkiego (W. Zawadzki, op. cit., s.26.) w szpitalu w Malborku, gdzie ulokowano rannych z Fiszewa, zmarły później jeszcze trzy osoby: Antoni Kukliński, Maciej Świder i Franciszek Piasecki.
Polacy dotarli do Malborka, gdzie uspokoił ich pruski komendant mjr Załuski wraz z płk. Breańskim. Osadzono ich na zamku, gdzie przebywali pewien czas. Prusacy winą za zbrodnię w Fiszewie obarczyli i skazali trzech polskich podoficerów: Józefa Kotarskiego, Leopolda Gutowskiego i Jana Świdzińskiego.
(N. Kasparek, op. cit., s.80.)
Ze względów politycznych zastrzeleni w Fiszewie polscy żołnierze pochowani zostali bez rozgłosu i potajemnie, w nieznanym miejscu. Na południowo-zachodnim krańcu wsi, tuż przy drodze do Starego Pola, znajduje się kopiec obsadzony ośmioma lipami, gdzie jak głosi ustna tradycja, miano pochować ich we wspólnej mogile.

W 1975 roku umieszczono tam obelisk z napisem: "Gloria Victis [chwała zwyciężonym] - w hołdzie żołnierzom Powstania Listopadowego poległym w Fiszewie w 1832 roku – w XXX rocznicę wyzwolenia ziemi elbląskiej – społeczeństwo miasta i powiatu elbląskiego". Autorem napisu jest Bolesław Kołtun z PTTK w Elblągu, który był też pomysłodawcą postawienia w Fiszewie pamiątkowego głazu. Było to podczas tzw. I Złazu w Fiszewie, który odbył się 27 stycznia 1972 r., w 140 rocznicę wydarzeń fiszewskich. Organizatorem budowy pominka był wiceprezes i kierownik Oddziału Miejskiego PTTK w Elblągu Józef Cemerzewski.
[...]W odsłonięciu brały udział władze miasta i powiatu, ZBoWiD, Kompania Honorowa Ludowego Wojska Polskiego oddała salwę honorową, wartę zaciągnęli elewi Szkoły Wojskowej w historycznych mundurach z okresu Powstania Listopadowego.
(Zaczerpnięto z Andrzej Wiśniewski Historia Złazu do Fiszewa)
W 2004 roku im. Powstańców Listopadowych nadano gimnazjum w pobliskim Gronowie Elbląskim.
Wiadomość o ataku Prusaków na bezbronnych internowanych szybko obiegła całą Europę, wywołując wszędzie duże oburzenie. Niemieckie gazety za wypadki elbląskie i fiszewskie obciążały powstańców. Zatargi do których doszło także w innych miejscowościach rejonu Elbląga, Malborka i Tczewa, usiłowano objaśniać niekarnością, nieposłuszeństwem i brakiem u internowanych Polaków szacunku dla ustalonego przez władze pruskie porządku.
Naczelny Wódz gen. Maciej Rybiński jako jeden z ostatnich opuścił Elbląg 10 lutego 1832 roku i udał się do Paryża, gdzie zakończył działalność wojskową. Na terenie Elbląga pozostało na stałe około 50 powstańców - zawierając małżeństwa z mieszkankami, wzmacniając nieliczną grupę z dawna osiadłej tu ludności polskiego pochodzenia. Ostatni powstańcy kierowani ku granicy rosyjskiej opuścili Prusy do końca czerwca 1832 roku. Żołnierzy polskich, których oporu przed powrotem w granice zaboru rosyjskiego nie udało się złamać, skazano na ciężkie roboty przy fortyfikacjach w Gdańsku i Grudziądzu, gdzie pracowali do jesieni 1833 roku. Na skutek nacisku europejskiej opinii publicznej wojskowe władze pruskie zdecydowały się odesłać ich do Ameryki. Grupę około 600 osób załadowano na trzy statki: Elisabeth, Union i Marianne. Ze względu na złe warunki żeglugowe statki musiały zawinąć do różnych portów europejskich. Powstańcy z dwóch pierwszych statków przyjęli służbę w Legii Cudzoziemskiej w Algierii, a powstańcy (200 szeregowców i 12 podoficerów) z trzeciego statku postanowili pozostać w Anglii.
W 1863 roku Prusy udzieliły Rosji wsparcia w tłumieniu powstania styczniowego.
*[6]Generał brygady powstania listopadowego (ur. 1779 w Kaskach, zm. 15 stycznia 1867 w Rzymie). Uczestniczył w wyprawie na Litwę i z grupą gen. Franciszka Rohlanda złożył broń w Prusach Wschodnich. Po upadku powstania władze rosyjskie skonfiskowały jego majątek. Po uwolnieniu z internowania udał się na emigrację do Niemiec i Włoch. Od 1848 służył w armii Republiki Rzymskiej. (Wikipedia)
*[7]W 1832 roku, będąc na emigracji we Francji, zginął w pojedynku z Kacprem Dziewickim, którego spoliczkował.
*[8]August Heinrich von Brandt (*02.09.1789 w Łąkiem koło Człuchowa,†23.01.1868 w Berlinie). Był synem późniejszego dzierżawcy Strzelna na Kujawach. W 1798 roku przyjechał do Królewca, gdzie uczył się w liceum. W 1805 r. w Królewcu rozpoczął studia prawnicze, które przerwał w 1807 r. i wstąpił do armii pruskiej. Po pokoju w Tylży (7 i 9 lipca 1807) walczył w batalionie zapasowym Legii Nadwiślańskiej (jego majątek był w Księstwie Warszawskim). W 1808 r. walczył w Hiszpanii a w 1812 r. w Rosji. W okresie wojen napoleońskich, jako polski oficer, był podkomendnym kpt. Matkowskiego w pułku dowodzonym przez generała Józefa Grzegorza Chłopickiego. W 1810 roku został odznaczony wysokim polskim orderem wojskowym i podniesiony do stanu szlacheckiego. W 1812 roku wrócił do Polski, gdzie ćwiczył rekrutów. W bitwie pod Lipskiem (1813) został ciężko ranny i dostał się do niewoli rosyjskiej. Wrócił do domu rodzinnego w Strzelnie. W 1815 roku wstąpił do armii Królestwa Kongresowego, w której służył w stopniu kapitana. Pod koniec 1816 roku zgłosił się ponownie do służby w armii pruskiej, gdzie zrobił błyskotliwą karierę wojskową i polityczną (m.in. był członkiem Zgromadzenia Narodowego we Frankfurcie, trzykrotnie członkiem Izby Reprezentantów, podsekretarzem ministra wojny, generała von Pfuela). W 1819 r. został nobilitowany do pruskiej szlachty. W 1838 r. Brandt pełnił urząd Szefa Sztabu Generalnego II Korpusu Armijnego w Szczecinie. Od maja 1848 r. był dowódcą brygady. W latach 1850-1857 był dowódcą pruskiego garnizonu wojskowego w Poznaniu. W 1853 r. awansował do stopnia generała porucznika i pełnił funkcję dowódcy dywizji. W 1857 r. wystąpił z armii i zamieszkał w Berlinie - tam zajął się polityką. Duży wpływ na karierę Brandt'a miał jego czynny udział w szybkim stłumieniu powstania wielkopolskiego wiosną 1848 r. Ożenił się w 1818 r. w Schweidnitz z Augustą Charlotte Bettauers, córka starosty Friedricha Bettauersa. Para miała dwóch synów: Max (* 08.10.1835,†24.03.1920), niemiecki dyplomata, ambasador w Chinach oraz Heinrich (*1823,†1882), pruski pułkownik.
*[9]Aleksander Ekielski urodził się w Krakowie 6 czerwca 1806 roku z rodziców Adama i Jadwigi z Lekszyckich. W 1830 roku, w stopniu podporucznika, pełnił służbę w Baterii Pozycyjnej Artylerii Konnej Gwardii w Warszawie. Był oficerem artylerii w stopniu kapitana. Brał udział w bitwach pod Iganiami i Ostrołęką oraz w walkach na warszawskiej Woli. Po upadku powstania mieszkał w Bielniku i w Elblągu (Dąbrowie).
*[10]Według J. Jasińskiego jest to liczba 10 rannych podawana przez ówczesne pisma i publikacje na ten temat, m.in. Elbinger Anzeiger 1832, nr 10; A.H. Brandt, Die Polen in und bei Elbing, Halle 1832, s.38.