Osadnictwo wiejskie
[...] Napływ ludności na „poniemieckie” obszary Polski odbywał się w dwojaki sposób. Z jednej strony to niezaplanowane, żywiołowe przejmowanie posiadłości niemieckich, z drugiej zaś akcja planowanego osadnictwa sterowanego przez państwo. Przykłady pierwszego z procesów można zaobserwować już w początkach istnienia polskiej administracji na ziemiach północnych i zachodnich, a nawet nieco wcześniej. Bywało, że takie samowole osiedleńcze miały miejsce zaraz po zakończeniu działań zbrojnych na danym terenie i przesuwały się w swoim wymiarze przestrzennym wraz z przemieszczaniem się frontu. Tutaj prym wiodła ludność zamieszkująca obszary wcześniej graniczące z byłymi powiatami niemieckimi, a także ludność niemiecka uciekająca z rodzimych powiatów, która będąc chwilowo pozbawiona możliwości wydostania się przez granicę, zajmowała gospodarstwa po swoich rodakach.
(K. Kaliszuk, op. cit., s. 31.)

asiedlanie wsi powiatu elbląskiego było częścią składową ogólnopolskiej akcji osadniczej na Ziemiach Odzyskanych. Z akcji tej można wyróżnić dwa zasadnicze etapy. Pierwszy z nich przypadał na lata 1945-1947, drugi na okres od 1948 do 1950 roku. Planowej akcji osadniczej państwa towarzyszyły starania propagandowe. Ich przejawy swą ilustrację znajdują choćby we wspomnieniach ks. P. Herrmanna, który zanotował:
[...] Na ulicach były napisy: Polacy, jedźcie na Mazury, jedźcie do Elbląga. Otrzymacie tam duże mieszkanie z łazienką i meblami. Znajdziecie tam pracę i wszystko potrzebne do życia.
(P. Herrmann, op. cit., s. 44.)
Dla niektórych grup społecznych, motywacja do przesiedlenia się była dość silna i bez stymulacji ze strony państwa. Często swoją decyzję o migracji podejmowali ze względów czysto materialnych. Byli to zazwyczaj ludzie z biednych i wielodzietnych rodzin. Ziemie Odzyskane oferowały im domy, ziemię, pracę... Czy było warto tu przyjechać?
Działania wojenne pozostawiły znaczne zniszczenia. Na znacznym obszarze Żuław osadnictwo było na razie niemożliwe (644 gospodarstw zalane wodą) z powodu ich zalania przez wycofujących się Niemców. Zniszczeniu uległ cały system irygacyjny, linie elektryczne, drogi, mosty, linie kolejowe, brak było taboru drogowego i rzecznego. Zniszczeniu uległo wiele gospodarstw rolnych (ok.9% - znisczone całkowicie 230 gospodarstw). Odnotowano niemal 100% strat w inwentarzu żywym. W czasie działań wojennych i po ich zakończeniu gospodarstwa były ogołocone ze wszystkiego co dało się zabrać. Wsie powiatu były wyludnione.
Według danych szacunkowych wiosną 1945 roku na wsi powiatu elbląskiego zamieszkiwało jeszcze około 5700 osób narodowości niemieckiej, co stanowiło ok. 23,6% stanu z 1939 roku, kilkudziesięciu obcokrajowców i ok. 100 Polaków.
[...] Kluczowym dokumentem, w przypadku osadnictwa na Ziemiach Odzyskanych, był » Dekret z 6 września 1946 r. o ustroju rolnym i osadnictwie na obszarze Ziem Odzyskanych i byłego Wolnego Miasta Gdańska «, w którym określono m.in. wielkość nadziałów ziemi (wynosić miały one od 7 do 15 ha, w przypadku gospodarstw hodowlanych maksymalnie 20 ha) oraz uregulowano też sytuację prawną autochtonów.
(K. Kaliszuk, op. cit., s. 30-31.)
W pierwszym kwartale 1946 roku na ziemiach powiatu elbląskiego wzrósł napływ osadników polskich, tak iż według stanu z 31 grudnia 1946 r. na terenie powiatu było 3779 osób ludności polskiej. Przykładowo liczba Polaków w gminie Łęcze od lipca do grudnia 1946 r. wzrosła z 719 do 1278 osób (1566 osób łącznie z Niemcami). Należy przy tym podkreślić, że wzrost zaludnienia w tej gminie wynikał z faktu, iż na jej terenie uruchomiono kilka cegielni oraz posiadała stosunkowo urodzajniejsze gleby. Spośród innych gmin powiatu największe zaludnienie w końcu 1946 roku było w gminie Milejewo (Jurandowo), Pomorska Wieś (Bierutowo)(2423 osoby) i na obszarze gminy Jegłownik (Jodłowo)(2019 osób). Na obszarze gminy wiejskiej Tolkmicko zamieszkiwało tylko 794 osoby. W wymienionych gminach ludność niemiecka stanowiła wówczas około 25% ogółu zaludnienia.
W roku 1950, który uznaje się za kończący akcję osadniczą, liczba ludności napływowej w powiecie elbląskim (97,7% ogółu ludności na tym terenie) wynosiła blisko 19 tys., z których spory odsetek (20,7%) przybył z województwa warszawskiego, bydgoskiego (17,8%), lubelskiego (11,5%) oraz kieleckiego (7,9%) a także z zagranicy – nieco ponad 18% przy znacznej przewadze ludności przybyłej z ZSRR. W czwartym kwartale 1949 roku do Elbląga przybyło 318 repatriantów z Mandżurii, z których część osiadła w podmiejskich wsiach Elbląga.

Osadnicy w pociągu. Kadr z filmu "Sami swoi" Sylwestra Chęcińskiego.
Przez cały okres trwania akcji osadniczej dawały o sobie znać liczne trudności przed jakimi stawała zarówno administracja tych terenów jak i przybywająca tutaj ludność. Były to wspomniane już zniszczenia wojenne i wywołane nimi braki w zakresie większości zasobów, zła sytuacja sanitarna, brak bezpieczeństwa, żywności, siły pociągowej, funduszów, środków lokomocji oraz kadr fachowych. Szybko okazało się, że plan osadnictwa wymaga dłuższego okresu czasu i znacznych środków finansowych, technicznych i liczniejszego aparatu administracyjnego. W 1945 roku do natychmiastowego objęcia nadawały się 1494 najmniej zniszczone gospodarstwa, ale do czerwca zasiedlono ich jedynie 24. Większy napływ osadników nastąpił dopiero w sierpniu i następnych miesiącach. Problemem był żywiołowy napływ osadników, którzy bez kontroli "samowolnie" zajmowali poniemieckie gospodarstwa, stawiając administrację w sytuacji faktów dokonanych, których rewizja nie była wcale pewna.
[...] Wkrótce przybyli. Piechotą, pojazdami konnymi, transportami kolejowymi przybywali obdarci, z workami najkonieczniejszych rzeczy na plecach. Sami szukali odpowiedniego pomieszczenia albo też udawali się do biura zakwaterowania, gdzie od ręki otrzymywali niemieckie mieszkania. [...] Zajmowano również lokale na własną rękę – często przy pomocy przekupionego milicjanta i ograbiano je doszczętnie.
(P. Herrmann, op. cit., s. 44.)

Ponadto oprócz części przybyłych na te ziemie osadników, która pragnęła uczciwie gospodarzyć na przejętych przez siebie gospodarstwach, wiążąc z powziętymi tutaj zobowiązaniami swój dalszy los, istniała grupa ludzi tzw. osadników sezonowych, dla których Ziemie Odzyskane stały się terenem do łatwego wzbogacenia się. Przejmowali oni gospodarstwa, sprzedawali znaleziony tam inwentarz, czy wręcz wyłudzali go od państwa (okazje ku temu dawała chociażby działalność UNRRA) *[4] po czym przenosili się na inne tereny powtarzając ten proceder. Starano się walczyć z podobnym, negatywnie oddziałującym na skarb państwa zjawiskiem. Tworzono nawet i wysyłano do wojewódzkich komitetów osiedleńczych wykazy zawierające nazwiska osadników, którzy otrzymawszy w przydział gospodarstwo opuszczali je zatrzymując jednak bezprawnie część z powierzonego im bardziej wartościowego wyposażenia. Zabieg miał uniemożliwić przydzielenie umieszczonym na liście osadnikom innego gospodarstwa. Zdarzało się jednak, że niektóre komitety osiedleńcze w pogoni za wzrostem ilościowym ludności na swoim terenie ponownie przydzielały takim osadnikom nowe obiekty gospodarcze. Zdarzały się również odstępstwa od litery tych zasad na tle korupcyjnym:
[...] Państwo zwalczało takie samowolne działania ze względu na to, że ograbione lokale były bezwartościowe dla kierowanych do miast osiedleńców. Nie brakowało jednakże przypadków, że urzędnicy państwowi współdziałali w takich dzikich akcjach. Działając w sposób prawny czy też bezprawnie, nie uwzględniali sprzeciwów i skarg ludności niemieckiej, odpłacali biciem, groźbami, nie pomijając aktów zemsty.
(P. Herrmann, op. cit., s. 45.)
Pewną niedogodnością, przynajmniej dla otrzymujących przydziały ziemi osadników, był fakt, że często musieli oni dzielić otrzymane gospodarstwo z innymi gospodarzami, czy nawet pozostającymi jeszcze "na swoim" Niemcami
*[5]. Niemieckie gospodarstwo, wliczając w to zarówno siedzibę gospodarza, zabudowania gospodarcze jak i ziemię uprawną osiągało rozmiary 20-50 ha, podczas gdy nowe, powstające gospodarstwa Polaków miały liczyć 7-9 ha. Był to jeden z czynników, który powodował, iż zachęcano osadników do osadnictwa grupowego w formie spółdzielni parcelacyjno- osadniczych. Przykładem może być powstała jeszcze w 1945 roku w ówczesnym Nowym Kościele
(obecnie Pogrodzie) Spółdzielnia Gospodarczo-Społeczna
(dalej: SGS). Spółdzielnia nie miała jednak charakteru socjalistycznego, gdyż opierała się na statucie spółdzielczym z 1920 roku. Jej członkami byli głównie zdemobilizowani żołnierze Armii Krajowej, którzy przyjechali tutaj z powiatu miechowskiego, jej twórcą był ich były dowódca
Bolesław Nieczuja-Ostrowski. Później ci pionierzy sprowadzili do Pogrodzia swoje rodziny. Spółdzielnia liczyła 85 rodzin i zajmowała w gminie Tolkmicko 136 gospodarstw
(ok.2000 ha). Każdy członek otrzymał areał 15 ha, którego nie wolno mu było pomniejszać i zwiększać. Do czasu pierwszych zbiorów wszyscy spółdzielcy gospodarzyli wspólnie. Po żniwach następował podział plonów. Jeżeli spółdzielca chciał uprawiać indywidualnie część ziemi, pozostałą mógł wydzierżawić spółdzielni. Z biegiem czasu do spółdzielni zaczęło napływać coraz więcej osadników z innych regionów Polski. Do połowy 1946 roku przez SGS przewinęło się ponad 200 osób, z których około 100 pozostało na stałe. Spółdzielcy z Pogrodzia byli w owym czasie najaktywniejszymi w powiecie. W Pogrodziu i innych miejscowościach gmin Tolkmicko i Łęcze uruchomili m.in. kilka warsztatów rzemieślniczych, sklepy spożywcze, ośrodek zdrowia i sierociniec.
Obszerne informacje na temat Spółdzielni Gospodarczo-Społecznej w Pogrodziu można znaleźć tutaj.

Wpływ na tempo osadnictwa na tych terenach, obok zniszczeń wojennych, miało stacjonowanie wojsk radzieckich. Do szerokiej palety działań żołnierzy spod znaku Czerwonej Gwiazdy zalicza się m.in. zajmowanie określonego areału gruntu, gospodarstw czy też majątków rolnych, zakładów przemysłowych, również rekwizycje wszelkich form – prywatnych czy państwowych – inwentarza żywego i martwego, sił pociągowych a także kradzieże, rozboje, gwałty na ludności cywilnej itp.
[...] Wielka ilość napadów i rabunków organizowanych przez maruderów i osobników w mundurach żołnierzy radzieckich odstrasza osadników od osiedlenia się na terenie powiatu.
(Sprawozdanie SP; APG, KW PPR, syg. 2599/68, s. 1.)
Oprócz bezpośrednich strat wywołanych rabunkiem, konsekwencjami traktowania tych obszarów jako „zdobyczy wojennych” były dość poważne następstwa ekonomiczne. Objawiały się one ogołoceniem okolicy z podstawowych urządzeń i maszyn niezbędnych do późniejszego zagospodarowania tych ziem przez napływającą ludność osadniczą.
Dość wymownie rysuje się w tej perspektywie jedno ze sprawozdań nowo utworzonych polskich władz lokalnych, które konstatują, iż mimo niedawnej bytności Armii Czerwonej w jednej ze wsi, nie została ona doszczętnie zniszczona:
[...], została przekazana wieś Conradswalde [Chojnowo] od wojska Rosyjskiego. Domy mieszkalne pozostały z oknami i drzwiami.
(APE, GRN, syg. 12/39, s. 5.)
Ostatnim z czynników mających wywierać wpływ na tempo osadnictwa na te treny, przynajmniej w pierwszych latach po wojnie, była obecność i stan posiadania ludności niemieckiej, a także związane z tym utrudnienia przedłużającej się rehabilitacji i weryfikacji.
Najwięcej informacji na temat osadnictwa w powiecie elbląskim można znaleźć w aktach byłego starostwa znajdujących się w Archiwum Państwowym w Elblągu z Siedzibą w Malborku. Jednak materiały te, zwłaszcza z pierwszych lat po 1945 roku, zawierają wiele luk, a zawarte w nich dane statystyczne, wygenerowane przez poszczególne urzędy, wykazują często daleko idące różnice. Również niektóre zawarte w nich wiadomości są mało wiarygodne. Dlatego uchwycenie faktycznego stanu liczbowego osadnictwa w poszczególnych latach jest utrudnione lub niemożliwe.
Poniższy skan przedstawia wykaz ewidencji ludności w gminie Łęcze według stanu z 1 kwietnia 1948 roku. Gminę zamieszkiwało wówczas 1828 osób. Prawie wszystkie podane nazwy gromad (bez Łęcza) wymagają objaśnienia: Bogdaniec - dotyczy miejscowości Suchacz; Kamienica - Kamionek Wielki; Smętkowo - Rubno Wielkie (dzielnica Elbląga); Modrzewie - Modrzewina (dzielnica Elbląga); Jagodowo - Jagodnik; Strumykowo - Próchnik (dzielnica Elbląga); Czarnolesie - Krasny Las (dzielnica Elbląga).

(APE z/s w Malborku, SPE w Elblągu, Nr 25 poz. 580 k.35.)
Zarysowany powyżej powojenny obraz Ziem Odzyskanych, ukazuje krainę posiadającą niewątpliwy potencjał mogący stanowić siłę zdolną przyciągnąć całą rzeszę ludzi, szukających swojej szansy w nowo tworzącej się rzeczywistości. Są to zarazem tereny wymagające, czy wręcz niebezpieczne dla człowieka, których ujarzmienie stanowi w ówczesnym czasie nie lada wyzwanie i wymaga poświęcenia wielkich wysiłków, wyrzeczeń i nakładów pracy ludzkiej.
*[4]United Nations Relief and Rehabilitation Administration, UNRRA (z ang. Administracja Narodów Zjednoczonych do Spraw Pomocy i Odbudowy) – organizacja międzynarodowa utworzona w 1943, w Waszyngtonie z inicjatywy USA, Wielkiej Brytanii, ZSRR i Chin w celu udzielenia pomocy obszarom wyzwolonym w Europie oraz Azji po zakończeniu II wojny światowej. Prawie 70% świadczeń na rzecz UNRRA, pochodziło z USA. Największymi odbiorcami były Chiny i Polska.Od 1945 włączona do Organizacji Narodów Zjednoczonych. (Źródło: Wikipedia)
*[5]Komplikacje pojawiały się, gdy Niemcy tacy, uważani za sąsiadów tymczasowych, po udowodnieniu polskiego pochodzenia, otrzymywali obywatelstwo polskie (jako autochtoni) i pozwalano im zostać. (G. Strauchold, op. cit., s. 61-63, 65.)