
adbrzeże powstało około 1300 - 1303 r., kiedy to komtur elbląski (w latach 1300-1303) Konrad von Lichtenhain zezwolił niejakiemu Johannesowi (Jan) zbudować młyn przy wsi Dorrebach (Próchnik) nadając mu 4 włóki ziemi w sąsiedztwie Zalewu Wiślanego z prawem dziedziczenia. Młynarz miał płacić do kasy zakonnej roczny podatek za młyn w wysokości 3 marki i 30 kur. Za każdą zaś z 4 włók jego powinność wynosiła 2 marki i 4 kury rocznie oraz danina w zbożu, tzw. płużne (Pflugkorn). Proboszczowi z Łęcza dostarczał zaś po korcu żyta i owsa od każdej włóki. Nikomu nie wolno było też budować kolejnego młyna na obwodzie jednej mil (ok. 7 km), a młynarz może łowić ryby w granicach swojego majątku. Niestety dokument zaginął.
Potwierdzenie tego faktu znalazło się w dokumencie wydanym w 1347 r. przez komtura elbląskiego (w latach 1342-1348) Aleksandra von Kornre. Dokument ten dotyczył budowy młyna zakonnego dla dworu Kadyny (Cadinen) w pobliskich Kikołach (Kickelhöf), ale wynikało z niego, że istniał już młyn w Nadbrzeżu *[1]. Na budowę nowego młyna musieli najpierw wyrazić zgodę spadkobiercy Johannesa z Nadbrzeża. Osiągnięto porozumienie i w ramach rekompensaty Zakon dla młyna w Nadbrzeżu ustanowił gminę młyńską: Próchnik (Dörbeck), Pagórki (Rehberg), Łęcze (Lenzen), Kamionek Mały (Klein Steinort) oraz Kamionek Wielki (Gross Steinort). Przywilej zmuszał chłopów z wymienionych wsi do korzystania wyłącznie z młyna w Nadbrzeżu. W pierwszych latach XIV w. majątek posiadał młyn wodny *[2] i cztery włóki ziemi *[3] oraz prawo połowu ryb na wodach Zalewu Wiślanego - w granicach majątku.
W świadectwie wydanym w 1457 r. dla Georga Räubera, po raz pierwszy spotykamy się z nazwą osady brzmiącą Reimannshof ("Dwór Reimanna"), pochodzącą zapewne od Reimanna - jednego z wcześniejszych właścicieli młyna. Pomimo kilkakrotnej zmiany tej nazwy (np. Wiedershof - od nazwiska A. Wiedera), miejscowość zachowała aż do 1947 roku zbliżoną do pierwotnej nazwę - Reimannsfelde.
Po wojnie 13-letniej (w latach 1454–1466) Nadbrzeże dostało się pod polskie panowanie. Jednak do roku 1554 majątek był całkowicie wyludniony. Król Polski (w latach 1447–1492) Kazimierz IV Jagiellończyk nadał Nadbrzeże Elblągowi. Jego kolejnymi właścicielami byli patrycjusze elbląscy, m.in. rajca Christoph (Krzysztof) Weinrich, burmistrz Nickel (Mikołaj) Schulz i Albrecht Wieder. Od nazwiska ostatniego z wymienionych majątek nazywano Wiedershof - "Dwór Wiedersa". Występowały też nazwy: Wiedersmühle i Wiederskrug. Na siedemnastowiecznej mapie Żuław Wiślanych [fragment mapy poniżej], znanego szwedzkiego kartografa Olao Ioannisa Gotho (*1600, †1644), w miejscu dzisiejszego Nadbrzeża naniesiono osadę Wieders. Z rodziną Wiederów związana jest cytowana dalej romantyczna i tragiczna historia ("Najbardziej romantyczna opowieść na Wysoczyźnie").

Kolejnym właścicielem majątku był pewien - dziś nieznany z nazwiska - oficer, który zapisał go w testamencie mieszczaninowi elbląskiemu o nazwisku
Seiffer (†1732). Rada odkupiła zadłużony majatek w 1732 r. od wdowy Polykseny Seiffer. W 1734 r. właścicielem Nadbrzeża był już intendent i radca dworu pruskiego (Hofrat) Jacob Heinrich Pöhling (*1686, †1752), który kupił majątek za kwotę 3500 florenów. Młyn jednak był w posiadaniu elbląskiej rady miejskiej jako zastaw. Pöhling nie był z tego faktu zadowolony, ale jego usilne zabiegi doprowadziły do tego, że w końcu oddano mu młyn za darmo. J.H. Pöhling okazał się doskonałym gospodarzem. Zbudował w Nadbrzeżu nowy dwór, karczmę i kilka chałup dla rybaków. Powiększył też majątek kupując 2 wolne włóki od sołtysa z Łęcza, zlokalizowane na północ od Nadbrzeża, gdzie założył folwark, który później nazwano Hohenhaff - dzisiejszy Bogdaniec. Założył też w Nadbrzeżu wielki park z pięknymi alejami. Pod uprawy w parku i w ogrodach majątku Pöhling wykorzystywał "Mistung aus Niederung" ("nawóz z nizinny"), który sam wytwarzał eksperymentując z różnymi rodzajami podłoża organicznego. Najpierw glebę wzbogacał różnymi minerałami, a następnie pryzmował ją w specjalnie budowanych na lodach Zalewu Wiślanego namiotach, gdzie leżakowała niemal do wiosennych roztopów. Jego uwagę zwróciła ziemia pozyskiwana w Bogdańcu, obok wzniesienia nazwanego później Kleberberg ("Góra Klejowa") [zob. temat].
Radca Jacob Heinrich Pöhling zmarł w 1752 r. W roku tym wydano drukiem w Elblągu epitafium upamiętniające jego osobę, które ułożył A.N. Tolckemit - ewangelicki pastor z Przezmarku. Utwór ten sławił zmarłego mówiąc o jego uczciwości, nieprzekupności oraz szczodrości. W Nadbrzeżu mieszkał Pöhling przez 18 lat, ale pamięć o nim przetrwała tutaj do końca XIX w., a miejscowa ludność nazywała majątek „Hoffrats“. Wdowa po Pöhlingu Katarzyna Dorota zd. Bernhardi (*1707,†28 sierpnia 1757) 1 marca 1753 r. wyszła ponownie za mąż za majora Sebastiana Gottlieba von Luck, polskiego oficera z elbląskiego garnizonu. Major von Luck posiadał oprócz 4 włók w Nadbrzeżu, 5 włók w Łęczu, 4 w Kamionku Wielkim, 2 morgi łąk w Suchaczu i majątek w Nowakowie. Zmarł w 1760 r. i pochowany został na cmentarzu w Próchniku.
W dniu 15 czerwca 1753 r. biskup sufragan chełmiński Fabian Franciszek Pląskowski (*1705, †1784) poświęcił w Nadbrzeżu małą murowaną kapliczkę, która stała przy drodze do dworu (jej lokalizacja zatarła się w terenie). Znajdował się w niej mały przenośny ołtarzyk polowy, który zawierał relikwie św. Seweryna i św. Marcjana. Według niżej opisanej legendy w kapliczce tej umieszczono - ku przestrodze - szpadę bratobójcy Ernsta Wiedersa. Ołtarzyk z relikwiami po śmierci późniejszego właściciela Nadbrzeża - von Znanieckiego w 1802 r. - kupił katolicki proboszcz Schatz z Tolkmicka. W 1814 r. został on podarowany do kikolskiej kaplicy. Po jej rozebraniu w 1824 r., ołtarzyk wędrował z rąk do rąk, aż w 1865 r. trafił do katolickiego kościoła w Mrągowie (Sensburg).

Kolejnym właścicielem Nadbrzeża był od 1764 r. major Johann Kaspar von Pflantz (Flantz, Flanss) (*1692,† 1771), który miał za 10 000 fl. kupić majątek dla córki Eleonory Konstancji i zięcia majora artylerii Johanna Józefa von Rottermunda (†ok. 1786) . Od 21 stycznia 1792 r. właścicielem był hrabia Carl von Hompesch de Rurich, który kupił go od Johana Karla von Pflantz (*1722) za 15 000 talarów.
W 1796 roku doszło do licytacji majątku i kupił go (za 11 200 talarów) ziemianin Niels Petersen Flesburg. W 1798 r. sprzedał majątek porucznikowi Albertowi Falck (Flacken) von Plachetzkiemu za 14 000 talarów. Jeszcze w tym samym roku von Plachetzki sprzedał go Michałowi (Michael) von Lyskowskiemu (Łyskowski) za 17 000 talarów. W 1801 r. Nadbrzeże kupił Ignacy (Ignatius von Znanick) von Znaniecki (za 17 000 talarów). Zmarł on 11 października 1802 r. (47 lat), 5 dni później został pochowany w kadyńskim klasztorze, który jako gorliwy katolik często odwiedzał. Majątek odziedziczyła jego żona i dwoje małoletnich dzieci.
W 1805 r. majątek kupił za 10 766 talarów Georg Huhn, który do tego czasu (od 1802 r.) dzierżawił majątek Dünhofen (Przybyłowo). W 1810 r. właścicielem Nadbrzeża został (za 6 802 talary) inspektor dróg wodnych (Deichinspektor) Adolf Günther, ale jeszcze w tym samym roku kupił majątek (za 9 500 talarów) Johann Thomas Ferdinand Skriwinski. W 1821 r. nowym właścicielem został krajowy asesor sądowy Daniel Thomas Woycke z Chełmna (Culm), który kupił Nadbrzeże za jedyne 5 000 talarów.
Według pastora z Łęcza E.G. Kerstana, późniejszy sędzia Woycke był znany wielu starszym mieszkańcom Wysoczyzny Elbląskiej jeszcze na początku XX w. Woycke był w ich pamięci za sprawą [prześmiewczej] przyśpiewki ludowej, której był bohaterem i często była śpiewana, szczególnie wtedy, kiedy elbląscy ułani na wsiach bawili.
Dem Woyck, dem ist die Kobbel dod,
He, wer sich nicht drum mäge,
Das Fell, das ist o Sohle good,
Das Fleesch kann he sich dreege.
Przyśpiewka miała wówczas jeszcze kilka zwrotek.
W 1837 roku sędzia Woycke zmarł, a majątek odziedziczyła jego żona Augusta i dzieci.
*[1]Miało to związek z przywilejem nadanym młynarzowi z Nadbrzeża, który zabraniał budowy innego młyna w odległości jednej mili (tzw.prawo mili, 1 mila to ok. 7,5-8,5 km). Za zgodę na budowę młyna w Kikołach, Zakon musiał przyznać młynarzowi z Nadbrzeża prawo wyłączności mielenia dla wymienionych dalej pięciu wsi.
*[2]Młynarz płacił 3 marki i 30 kur rocznie, na św. Marcina (11 listopad). Po wojnie 13- letniej podatek wynosił już 6 marek.
*[3]Roczny podatek wynosił 2 marki i 16 kur płacone na św. Marcina (11 listopad). Po wojnie 13- letniej podatek wynosił już 4 marki.
Poza tym płacono jeszcze daninę w zbożu ("scheffel" pół korca żyta i pół korca pszenicy) tzw. płużne (Pflugkorn). A dla proboszcza z Łęcza po pół korca żyta i owsa od każdej włóki. Korzec = 120,6 litra.