
omysł użycia Kozaków z czajkami do walki przeciw Szwedom na Zalewie Wiślanym nie był nowy, gdyż taki plan miał powstać już w czasie wojny polsko-szwedzkiej w latach 1626-1629. Pomysłodawcą prawdopodobnie był hetman Stanisław Koniecpolski (*1591, †1646), który miał zaproponować królowi Zygmuntowi III Wazie wynajęcie 2 tys. Kozaków z ich czajkami. Mieli oni poprzez Dniepr, Prypeć - przeciągając łodzie - Bugiem i Wisłą spłynąć do Zalewu Wiślanego. Jednak nie doszło wówczas do realizacji tego zamierzenia.
Czajka wg ryciny Guillaume'a Le Vasseura de Beauplana (1651). (Źródło:Wikipedia)
Niezrealizowany plan Koniecpolskiego miał przedłożyć później królowi Władysławowi IV jeden z oficerów podczas tajnej narady, która odbyła się 25 października 1634 r. we Lwowie. Według niektórych badaczy tematu pomysł wyszedł od samych Kozaków zaporoskich.
Odebranie Szwedom Pilawy (Pilau, obecnie Bałtyjsk), skąd można było kontrolować Zalew Wiślany i Zatokę Gdańską, oraz portów Elbląga, Tolkmicka i Braniewa, było jednym z kluczowych zadań militarnych floty Władysława IV. Jednak jedenaście średniej wielkości okrętów tej floty (jednostki handlowe zaopatrzone w artylerię i sprzedane królowi na kredyt w marcu 1635 r. przez gdańskiego armatora Jerzego Hewela) nie mogło się równać sile floty szwedzkiej zlokalizowanej w Zatoce Gdańskiej. Król postanowił sprowadzić na płytkie *[4] wody Zalewu Wiślanego Kozaków zaporoskich z ich czajkami. Chociaż obawiano się, że lekkie obszyte trzciną kozackie łodzie nie poradzą sobie z bałtyckimi okrętami na wodach Zatoki Gdańskiej, ale liczono, że na wodach Zalewu Wiślanego mogą one uzyskać przewagą dzięki swojej zwrotności oraz niekonwencjonalnym sposobom walki kozackich załóg, które sprawdziły się w walce z tureckimi galerami.
W maju 1635 r. król Władysław IV wydał zatem odpowiednie zlecenie, obeznanemu w sztuce morskiej oficerowi kozackiemu, pułkownikowi Konstantemu Wołkowi *[5]:
[...] Zleciliśmy byli urodzonemu Wołkowi – pisał król Władysław IV w dniu 5 lipca tegoż roku z Torunia na Ukrainę – z kozaków wypisanych na ekspedycję pruską zaciągnąć półtora tysiąca kozaków, dla których nad Niemnem czółny gotowe, których że dotąd nie słychać, ani nam się Wołk nie odzywa, a czas [się] zbliża pory wojennej...
Pułkownik Wołk opóźniał swe przybycie i dlatego król we wspomnianym liście ponaglał:
[...],żądamy Wierność Twoja, żebyś jako najprędzej urodzonego Wołka z tą liczbą kozaków wyprawił...
[...] Jeżeli też Wołk z tych wolnych zebrać nie może, tedy pilnie Wierność Twoja uczynisz staranie, aby z wojska tego, które jest w służbie, to jest z tych siedmiu tysięcy, tysiąc dobrych i wiadomych morza mołojców do nas spieszno poszło.
Nieokreślony z nazwiska adresat listu miał też w porozumieniu z Wołkiem wyznaczyć dowódcę:
[...],takiego pułkownika, który by przestrzegał, aby idąc ku Niemnowi na włościach skromnie zachowali [się], żadnych krzywd i uciążenia nie czyniąc.
Dowódcą wyznaczono samego Wołka, który miał gwarantować pewność, że Kozacy:
[...], żadnych krzywd i uciążenia miejscowej ludności nie będą czynić - a w dowodzeniu mieli go wspomagać atamani, assawułowie (porucznicy) oraz setnicy.
Zanim przybyli Kozacy sciągnięto do Jurborka (Jurburg, lit. Jurbakas) nad Niemnem specjalistę od budowy czajek, których 30 planowano zbudować - wyposażonych w broń i przyrządy nawigacyjne. Odpowiedzialnym za budowę tej flotylli król uczynił podskarbiego litewskiego Stefana Paca (*1587, †1640). Przygotowania miał też nadzorować podskarbi nadworny Jerzy Ossoliński (*1595, †1650), mianowany w lipcu namiestnikiem królewskim w Prusach. Jednak do 13 lipca 1635 r. zdołano zbudować prawdopodobnie jedynie 15 jednostek. Dlatego też postanowiono zaadaptować tzw. Baty, czyli duże, drewniane łodzie przeznaczona do różnych prac pomocniczych we flocie. Ostatecznie (z braku czasu na przygotowanie bat) poprzestano na tych 15 zbudowanych już czajkach. Jako bazę dla flotylli kozackiej wyznaczono port w Królewcu.
Punkt zborny wyznaczono w Grodnie, gdzie Kozacy ściągali w wielu grupach. W dalszą drogę do Jurborka ruszyły dwie grupy: konni pojechali dalej drogą lądową; piesi zostali załadowani na statek i popłynęli Niemnem (Chronon). Po drodze zatrzymali się na krótko w Kownie, gdzie starszyznę kozacką podejmował kanclerz Albrecht Stanisław Radziwiłł (*1593, †1656), następnie odpłynęli do Jurborka, gdzie czekały na nich czajki. Dokładna data przybycia oddziału 1 500 Kozaków do Prus nie jest znana - wg źródła *[6] nastąpiło to między 13 a 25 sierpnia. Nie ulega wątpliwości, że w zamyśle królewskim Kozacy mieli być siłą skierowaną przeciwko szwedzkiej załodze Pilawy. Mieli oni na swoich łodziach wpłynąć na Zalew Wiślany i nękać Szwedów zadając im szkody, by w rezultacie doprowadzić do zerwania rozmów pokojowych prowadzonych w Sztumskiej Wsi, czego oczekiwał król Władysław IV. W liście do Ossolińskiego z 25 sierpnia 1635 roku z obozu pod Kwidzynem król pisał:
[...]Kozacy godni nagany, że się wcześnie nie stawili a tym bardziej, że są ciężcy obywatelom tamecznym. Za wczesnym przybyciem mogło by się ich było zażyć.

W liście z tego samego dnia do Stefana Paca król polecił Kozakom odprowadzić sprzęty i łodzie do Kowna i tam je zabezpieczyć. Natomiast do pułkownika Wołka król pisał, aby ten wraz z Kozakami powrócił na Ukrainę. Jednak rozkaz ten został szybko zmieniony, gdyż Władysław IV polecił Ossolińskiemu zatrzymać Kozaków w Prusach do 5 września, nakazując sprowadzić kozacką flotyllę na Zalew Wiślany.
Wówczas kozackie czajki spłynęły Pregołą w kierunku Królewca, zatrzymując się na krótko w Zachem k. miasta, a następnie wypłynęły na Zalew Wiślany. W nocy z 30 na 31 sierpnia 1635 r. flotylla Wołka zjawiła się pod Pilawą, gdzie stały okręty szwedzkie. O świcie kozackie czajki ukazały się oczom zdumionych Szwedów. Nie mogli zagrozić przybyszom ogniem z dział, ponieważ ci zachowywali bezpieczną odległość, więc wysłali do nich posła. Szwedzi dowiedzieli się, że mają do czynienia z zaporoskimi Kozakami, których pod Pilawę przysłał król Polski. Niebawem udało się Kozakom pochwycić szwedzki okręt pełen uzbrojenia, żywności i napojów, siejąc przy tym postrach wśród pozostałych załóg. Po przedłużeniu rozejmu miano go wymienić na zajęty przez Szwedów polski okręt flagowy (260 łasztów) o nazwie "Czarny Orzeł".
A. S. Radziwiłł zachwycony wytrzymałością niepozornych kozackich łodzi, sprawnością i odwagą ich załóg, pisał później w pamiętniku:
[...] ich statki, zwane czjkami, zgromadzone w okolicy Piławy szybko dzięki swej sprawności nocą i pierwszym brzaskiem dnia ukazały przybyszów oczom Szwedów. Ci najpierw zdumieli się, potem powitali strzelaniem z dział kulami...
[...] Pilawa widziała jak wskutek powstałej burzy czajki się tylko rozproszyły i przy krzepkim, odważnym wysiłku wszystkie wydostały się z niebezpieczeństwa, by znowu zebrawszy się w oddziały, w pierwotnym ordynku ustawić się w okolicy portu.
O zdobyciu szwedzkiego transportowca Radziwiłł pisze:
[...]krążąc po odnodze morskiej porwali szwedzki okręt pełen uzbrojenia, żywności i napojów, szerząc postrach. Później, po przedłużeniu rozejmu, musieli zwrócić okręt, jednak wyjedli to, co dało się zjeść, z przyrodzonej żarłoczności.
Element zaskoczenia i zastraszenia Szwedów odniósł zamierzony skutek i jeszcze tego samego dnia przyszła wiadomość, że Szwedzi ustępują. Po kolejnym przedłużeniu rozejmu, akcję kozackiej flotylli przerwano, a zdobyty okręt zwrócono. W dniu 12 września 1635 r. został podpisany 26-letni rozejm, misja Kozaków zaporoskich na Zalewie Wiślanym została zakończona.
W liście z 23 września król wydał pułkownikowi Konstantemu Wołkowi następujące polecenie:
[...] Masz od nas W. T. rozkazanie, żebyś jako najprędzej przybywszy do Królewca z Kozakami, z Księstwa bez szkody i krzywdy wszelakiej przechodząc prędko wyszedł zwłaszcza żeś w Toruniu pieniądze z łaski naszej odebrał. Żadnej tedy zwłoki czynić nie będziesz, starając się, żeby najmniejsza skarga, co by nie było bez nagany, na ludzie tem nie była.
Król precyzował też sposób przekazania wyposażenia czajek w Królewcu :
[...], sprzęty i rzeczy wszystkie do czołnów należąc, jako działka, hakownice i inną munitią, wedle regestru panom regentom oddasz. Kotwie i żagle tamże zostawisz i kwity weźmiesz...
Łodzie miały być odprowadzone do Kowna i starannie przechowane do ewentualnego wykorzystania w przyszłości:
[...], czołny poddani Księstwa Pruskiego do Kowna zaprowadzą, gdzie za naszym zleceniem w schowaniu dobrym zostaną, prócz żeby je sami Kozacy chcieli zaprowadzić i tamecznemu podstarościemu zupełnie [...] oddać.
Dopilnować tego miał nowy namiestnik królewski w Prusach Ernest Magnus (von Dönhoff) Denhoff (*1581, †1642), który w 1634 r. był delegatem do rokowań ze Szwedami w Pasłęku i w Sztumskiej Wsi (1635). Powrót Kozaków na Ukrainę miał nastąpić trasą wyznaczoną przez wyżej wspomnianego hetmana Stanisława Koniecpolskiego. Datowany na 13 września 1635 r., ukazał się w Grudziądzu królewski uniwersał, który nakazywał starostom zaporoskim by Zaporożcy biorący udział w akcji pruskiej byli zwolnieni od ciężarów, a pułkownika K. Wołka nagrodził specjalnym wyróżnieniem. W 1638 r. ów otrzymał szlachectwo.
Epizod na Zalewie Wiślanym był niestety tylko nielicznym przykładem współpracy polsko-kozackiej. Niedługo później nastąpiło znaczne pogorszenie wzajemnych relacji spowodowane m.in. błędami politycznymi polskich elit, rozporządzenia ograniczające swobody kozackie, które spowodowały powstania Iwana Sulimy w 1635 roku i Bohdana Chmielnickiego w latach 1648-1654. Do ponownego użycia floty kozackiej w ramach sił Rzeczypospolitej już nigdy więcej nie doszło.
Znaczenie Siczy Zaporoskiej nieodwołalnie malało, aż do 1775 roku, kiedy zlikwidowała ją caryca Katarzyna II (*1729, †1796). Odtąd tytuł hetmana wojsk kozackich przysługiwał rodzinie carskiej. Starszyzna kozacka została zrównana w prawach z tzw. dworiaństwem (szlachta rosyjska), natomiast wolni Kozacy otrzymali status wolnych chłopów rosyjskich. Zaporoże stało się częścią składową państwa rosyjskiego, wprowadzono tam rosyjską administrację oraz sądownictwo, zlikwidowano skarb wojskowy, zatarto wszelkie ślady autonomii.
*[4]Czajki nie nadawały się do walki na otwartym Bałtyku. Sprawdzały się na płytkich wodach jako łodzie patrolowe bądź desantowe. Zalew Wiślany, stanowiący akwen nie do końca zamknięty. Z Bałtykiem łączyła go ongiś Cieśnina Bałgijska (obecnie Bałtyjska). Charakteryzuje się niewielkimi głębokościami 2,5-5 m (nie licząc przemieszczających się mielizn), w miarę spokojnymi wodami, co miało znaczenie gdy chodzi o wykorzystanie tego akwenu dla małych, płaskodennych jednostek o małym zanurzeniu.
*[5]Otrzymał szlachectwo za zasługi dla RP w 1638 roku.
*[6]Znacznie różnią się dane podawane przez różnych badaczy odnośnie liczby sprowadzonych nad Zalew Kozaków, ich rozmieszczenia w Prusach oraz ilości przygotowanych łodzi.