
Podejmując temat bitwy na Zalewie Wiślanym w pobliżu Elbląga (15 września 1463 r.), kierowałem się różnymi przesłankami i motywacjami. Mimo odnajdywania tego tematu we wszystkich poważnych opracowaniach naukowych, publicystycznych bądź całkowicie zbeletryzowanych poświęconych wojnie trzynastoletniej, w których także miałem swój udział, pisząc i rysując, zainteresowanie tą bitwą jest w naszym społeczeństwie bardzo nikłe.
Czym to tłumaczyć? Odległością czasu? Mentalnością lądowo-kontynentalną naszych przodków, którym zawsze było bliżej do odległych stepów i krain Wschodu aniżeli do wybrzeży Bałtyku? A może wpływ na to miały obco brzmiące nazwiska kapitanów, szyprów i rajców miejskich, którzy dowodzili poszczególnymi jednostkami pływającymi, a także zespołami tych jednostek...
(E. Koczorowski, op. cit., s.5.)

alew Wiślany zwano w XV wieku Zatoką Świeżą (Vrische Hab, Frisches Haff, Zatoka Fryska), zapewne dlatego, że dzięki mierzei, która odcinała go od słonowodnego Bałtyku, miał on wodę prawie rzeczną,"słodką" i "świeżą". W dniu 15 września 1463 roku na jego wodach (w rejonie dzisiejszych wsi Suchacz i Kamionek Wielki) odbyło się największe zbrojne starcie flot w tzw. wojnie trzynastoletniej (1454—1466 r.). Połączone floty kaperskie Gdańska i Elbląga - wspomagane przez zaciężnych polskich - rozgromiły flotę krzyżacką, co niewątpliwie zdecydowało o ostatecznym zwycięstwie strony polskiej w tej wojnie.
Od dziesięcioleci narastał kryzys wewnętrzny państwa krzyżackiego, który był spowodowany monopolem Zakonu w życiu politycznym i gospodarczym. Ucisk fiskalny wszystkich warstw społeczeństwa doprowadził do powstania w 1440 roku konfederacji szlachty i miast pruskich, tzw. Związek Pruski (Preußischer Bund), która dążyła do połączenia z Polską. W połowie stycznia 1454 roku przedstawiciele Związku zwrócili się do króla polskiego (w latach 1447–1492) Kazimierza IV Jagiellończyka, aby wziął Prusy pod swoje panowanie. W dniu 4 lutego Związek wzniecił powstanie antykrzyżackie. Polski król, na mocy aktu z 6 marca 1454 roku, dokonał formalnej inkorporacji Prus *[1], tym samym wypowiedział Zakonowi wojnę.
W dniu 19 października 1466 roku podpisano w Toruniu polsko - krzyżacki traktat pokojowy. Polska odzyskała ziemię chełmińską, michałowską i Pomorze Gdańskie *[2]. Zakon rezygnował z północno - zachodniej części Prus właściwych z Malborkiem, Sztumem, Dzierzgoniem, Elblągiem i Tolkmickiem oraz Żuławami. Pod zwierzchnictwo i opiekę Korony Królestwa Polskiego przeszły tereny biskupstwa warmińskiego z Olsztynem, Reszlem, Lidzbarkiem, Ornetą, Braniewem i Fromborkiem. Krzyżacy zatrzymali część Mierzei Wiślanej (Frische Nehrung) wraz z Cieśniną Pilawską (Pillauer Seetief , obecnie Балтийский пролив), przez którą gwarantowali swobodną żeglugę, oraz pozostałe ziemie dotychczasowego państwa krzyżackiego, ale w charakterze lenna. Wielki mistrz - jako książę Królestwa Polskiego - zobowiązany był złożyć królowi polskiemu hołd lenny, a po nim każdy nowo wybrany wielki mistrz zakonu krzyżackiego.
*[1]Akt ten dotyczył całego terytorium państwa zakonnego, czyli ziemi pruskiej, chełmińskiej, królewieckiej, elbląskiej i pomorskiej. Odtąd mieszkańcy Prus mieli być zrównani z prawami i przywilejami poddanych króla - np: mogli brać udział w elekcji króla. Zniesiono cła funtowe, wodne i lądowe, uchylono prawo nadbrzeżne, zniesiono daninę w bydle, a stanowiska w Prusach zarezerwowano tylko dla mieszkańców tych ziem, powołano Radę Pruską, bez której nie mogły zapadać ważne decyzje w sprawach ziem objętych inkorporacją, pod nieobecność króla jego zastępcami mieli być namiestnicy, zachowano dawne prawa: chełmińskie, magdeburskie, polskie i pruskie, przewidziano bicie własnej monety w Toruniu i Gdańsku.
*[2]Decyzja Kazimierza Jagiellończyka nadająca Gdańskowi tzw. "Wielki Przywilej" (15 V 1457), była powodem "utraty" przez Polskę korzyści z odzyskanego dostępu do morza. Żegluga handlowa na Wiśle i Bałtyku stały się monopolem Gdańska - nastąpił stopniowy zanik floty kaperskiej.

im byli kaprowie? Najogólniej biorąc mianem kaper *[3] (niem. kapern, fryz. kapen - zabrać, zdobyć, wziąć, odebrać, porwać - takoż: privateer, Corsair , Auslieger, Uthliger, Freibauter i Speculaator) określano właścicieli statków handlowych, także korsarskich, którzy na własny rachunek uczestniczyli w działaniach wojennych na morzu po stronie któregoś z przeciwników w zamian za udział w zdobyczach - mówiąc wprost uprawiali zalegalizowany rozbój. Oznaczało to, że gratyfikacje z tytułu uczestnictwa kaprów w działaniach zbrojnych pochodziły głównie z łupów, które dzielono zależnie od udziału wystawcy patentu, na którego barkach legło przygotowanie i dostosowanie statku zgłaszającego swój akces do działań bitewnych. Inaczej rozliczano podział zdobyczy na statkach, które wraz z załogami decydowały się podjąć działalność kaperską, inaczej wystawionych przez miasta portowe, a jeszcze inaczej na zdobycznych pryzach (statkach handlowych zdobytych w walce), które stawały się okrętami kaperskimi.

Zajęty ładunek oraz jeńców i związany z tym wykup dzielono według wcześniejszych ustaleń między kapitanów, członków załóg oraz wystawcę patentu. Podziałowi nie podlegały łupy, które w czasie walki kaprowie zdobywali indywidualnie na przeciwniku, takie jak: broń osobista, wyposażenie bądź niewielkie kwoty pieniężne. .
Załogi kaperskie (Volk) rekrutowały się z rodzimej ludności miast portowych, marynarzy (Schiffskinder), kaszubskich rybaków, ale także z flisaków rdzennie polskich, spławiających płody leśne i rolne z głębi Polski do Gdańska i Elbląga. Inaczej się miała sprawa z kapitanami-dowódcami (Schipper) i kwatermistrzami (Quartiermeister) okrętów kaperskich. Ci rekrutowali się najczęściej, ale nie zawsze, z elity kupieckiej i żeglarskiej osiadłej w Gdańsku, Elblągu i Braniewie. Byli to przedstawiciele różnych nacji. Liderami zespołów jednostek bądź flotyll po stronie polskiej byli najczęściej rajcowie miejscy Gdańska, Elbląga lub innych miast. Najlepszym tego przykładem może być udział i funkcje dowódcze rajcy gdańskiego Macieja Kolmenera oraz Jakuba Vochsa, wcześniej kapra gdańskiego, dowodzącego flotyllą elbląską w bitwie na Zalewie Wiślanym. Najważniejszą osobą na dużym statku, a zwłaszcza okręcie, był kapitan (od łac. Caput - głowa), któremu podlegała cała załoga i na nim spoczywało wykonanie nałożonego zadania. Niekiedy na czas akcji bitewnej funkcje kapitana przejmował dowódca zaokrętowanego pododdziału zbrojnych.

Wówczas na kasztelu rufowym wystawiał swój proporzec bojowy, obok flagi określającej przynależność statku do danego miasta / portu. W sprawach nawigacji i żeglugi, niekiedy kapitana wyręczał szyper, pilot bądź sternik - któremu można było obciąć głowę w razie awarii, wejścia na mieliznę czy też innych kolizji. Kwatermistrz odpowiadał za zakwaterowanie i prowiantowanie całej załogi oraz zaokrętowanej na czas akcji bitewnej ówczesnej "piechoty morskiej". Starszyzna kaperska na podobieństwo rycerstwa uzbrajała się w miecze, ale nieodłącznym elementem ich osobistego uzbrojenia był zawsze nóż.
*[3]Według J.W. Dyskanta słowo "kaper", jako określenie rozbójnika morskiego, pojawiło się dopiero w XVII w. W omawianym okresie używano określenia uthliger (niem. auslieger - strażnik u wejścia do portu).

egalizacja załóg i okrętów kaperskich, następowała na podstawie tzw. patentów i listów kaperskich (przepowiednich). Dodatkowo były listy polecające adresowane do miast bądź państw sojuszniczych lub neutralnych dotyczące udzielania pomocy chroniącym się w ich portach okrętom kaperskim.

W listach określano zadania i cele działania okrętów kaperskich i ich załóg. Treść listu wskazywała, kogo uważa się za przeciwnika, w kim należy szukać sojusznika, a zarazem informowała, kto może udzielić schronienia oraz pomocy. W instrukcjach zaś określano prawa i obowiązki dowódców (kapitanów) oraz pozostałych członków załóg. Określano w nich zasady dyscypliny, podział skonfiskowanych ładunków, wreszcie komu miały przypaść w udziale zajęte statki. List (patent) kaperski był niejako glejtem, na którego podstawie okręt kaperski i jego załoga podlegali wystawcy listu bądź tego, w którego imieniu był wystawiany. Pierwsze listy kaperskie zostały wystawione 18 marca 1456 roku przez radę miejską Gdańska dla Hansa Bornholma i jego załogi, a w następnych miesiącach dla Michała Ertmanna, Wincentego Stolle i Hansa Molnera. Od 1460 roku przy wystawianiu patentów kaperskich przez radę gdańską powoływano się na rozkaz królewski. Było to znamienne wobec utworzenia w tym samym roku krzyżackiej floty kaperskiej. W końcu czerwca wielki mistrz wystawił pierwszy patent dla Baltazara Kraem.
Poniżej fragment listu kaperskiego (część początkowa) wystawionego 17 maja 1460 roku przez radę gdańską dla kapitana Mateusza Schultego:
Wszystkim i niektórym, którzy ten wystawiony list czytać będą na morzu, o jakiejkolwiek godzinie, a szczególnie naszym dobrym przyjaciołom, czynimy wiadomym jako burmistrz i rada miasta Gdańska z przyjacielskim pozdrowieniem i zgodnie z naszą wolą i dobrymi chęciami, jako to przeciw nieprzyjaciołom swoim, z rozkazu najjaśniejszego i najpotężniejszego władcy, pana Kazimierza Króla Polski, Wielkiego Księcia Litwy, na Rusi i w Prusach Pana i Dziedzica etc.,naszego najmiłościwszego pana, wysyłamy kapitana Mateusza Schulte z jego załogą i z jedną szniką, co zarazem podpisujemy i potwierdzamy uroczyście etc.
(przekład z języka dolnoniemieckiego - dialekt lubecki)
(M. Biskup, Kazimierz Jagiellończyk a początki polskiej floty wojennej, [w:] Zapiski Historyczne Towarzystwa Naukowego Toruńskiego, T. XVII, z. 1-2.)

Holk - kaperski okręt gdański, rys. E.Koczorowski.
Kaprowie podlegali jurysdykcji wystawcy patentu, który przyjmował na siebie obowiązek zaopatrywania i remontowania okrętów kaperskich bądź udzielania ich kapitanom długotrwałych pożyczek na remont i dozbrojenie. "Polska flota kaperska" z czasów Kazimierza Jagiellończyka nie była jeszcze wprawdzie królewska, a jedynie wspomagała króla w wojnie z zakonem krzyżackim. Niemniej uznać należy jej obecność za pierwsze próby zmierzające do powstania takiego oręża, który wprawdzie sumptem miast portowych był wystawiony, lecz przez króla sygnowany. Kazimierz Jagiellończyk zwykł mawiać i pisać o okrętach kaperskich Gdańska i Elbląga: naves nostrae - "nasze okręty", gdyż jego zwierzchnictwu, chociaż nie bezpośredniemu, podlegały.


aprowie prowadzili działania ofensywne, ale także obronne, strażnicze, zwłaszcza na redach portów czy też w ujściach rzek. Działalność ta była bardzo skuteczna, bowiem paraliżowali oni dostawy zaopatrzenia do wybrzeży zajmowanych przez Krzyżaków, przechwytywali statki (pryzy) holenderskie i innych nacji, które przywoziły do Prus kontrabandę. Okręty kaperskie w miarę skutecznie blokowały Cieśninę Bałgijską. Siły morskie i rzeczne brały również udział w działaniach lądowo - wodnych przewożąc lub desantując siły lądowe oraz przy obronie lub oblężeniach nadmorskich i nadrzecznych miast. W 1458 roku kaprowie gdańscy atakowali statki u wybrzeży Pomorza Zachodniego i Meklemburgii, na redach Lubeki, Rostoku, Strzałowa i Gryfii. Była to metoda bardziej skuteczna niż poszukiwanie statków hanzeatyckich na trasie ich przejścia, a zwłaszcza po 1460 roku, gdy zyskały one ochronę w postaci krzyżackich okrętów kaperskich.

Dochodziło do licznych potyczek bitewnych pomiędzy kaperskimi okrętami gdańskimi i krzyżackimi. Zasługą floty kaperskiej było zmuszenie do zawarcia rozejmu z Polską i wycofania się z wojny Chrystiana duńskiego, Amsterdamu i mistrza inflanckiego - w 1464 roku Krzyżacy byli jedynymi przeciwnikami Polski i Związku Pruskiego na morzu.
Bombardy, rys. E. Koczorowski.


ojęcie bandery w obecnym rozumieniu jeszcze wówczas nie istniało. Okręty kaperskie Gdańska, Elbląga czy też Braniewa, które walczyły po stronie Polski, nosiły na ogół znaki (proporce) tych miast. Prawdopodobnie w wypadku okrętowania na nie oddziałów królewskich wystawiano towarzyszące im proporce ze znakiem Orła Białego. Statki handlowe podnosiły flagi swych macierzystych portów z herbami miejskimi, przy czym tło flag było czerwone/purpurowe lub biało-czerwone. Krzyżackie okręty kaperskie podnosiły znaki o barwach czarno-białych, w których dominował krzyż zakonny. Mniejsze jednostki pływające na wodach śródlądowych z tzw. pospolitego ruszenia nie podnosiły żadnych znaków, chociaż mogły być na nich znaki okrętowanych na czas akcji bitewnej pododdziałów zbrojnych.
Flaga gdańska - dwa białe krzyże (jeden nad drugim) na purpurowym tle, ponad którymi od 1457 roku umieszczono złotą koronę.
Flaga elbląska - biało - purpurowa, z dwoma krzyżami umieszczonymi jeden nad drugim (purpurowy na białym tle, biały na purpurowym).

rzypatrzmy się zatem uczestnikom tamtych wydarzeń - okrętom oraz licznym jednostkom przybrzeżnym i śródlądowym, które z powodu niewielkich wymiarów oraz uzbrojenia, nie pretendowały do odegrania znaczącej roli w walce. Jednak w drugoplanowej roli jednostki te okazały się bardziej skuteczne aniżeli dumne okręty kaperskie. Najważniejszy dla przyszłego sukcesu był dobór ludzi tworzących załogi i wchodzących w skład okrętowanych oddziałów zbrojnych.

Tak więc o ile na lądzie siła oręża przeciwstawnych sobie stron opierała się głównie na rycerstwie, z czasem przede wszystkim na zaciężnych bądź pospolitym ruszeniu, o tyle na morzu główną siłę stanowiły flotylle kaperskie (porównywalne do zaciężnych). Na wodach śródlądowych zaś doraźnie organizowano flotylle złożone z jednostek przybałtyckich oraz transportowych, które można by porównać do pospolitego ruszenia na lądzie. Ponieważ Polska była odcięta od morza przez prawie półtora wieku, nie mogła oprzeć siły swego oręża na własnej flocie królewskiej. Wojna trzynastoletnia toczyła się nie tylko pomiędzy Polską, Związkiem Pruskim i Krzyżakami, lecz także między zwolennikami obu stron. Zakon miał poparcie króla Danii Chrystiana I Oldenburga, mistrza inflanckiego Jana von Mengede a także Lubeki i miast hanzeatyckich oraz holenderskich. Pomoc miast hanzeatyckich i holenderskich polegała na dostarczaniu Krzyżakom żywności i towarów bez angażowania się w akcję wojenną. W celu zatrzymania tej pomocy oraz korsarskiej działalności komendanta duńskiego Gotlandu, Olafa Axelssona, król Kazimierz Jagiellończyk - z inicjatywy rajców gdańskich - sięgnął po usługi kaprów z poddanych mu miast portowych (Gdańsk, Elbląg i Braniewo), które w jego imieniu, lecz własnym sumptem wystawiały flotylle kaperskie. Dzięki akcjom bitewnym gdańskich kaprów, w wyniku których zdobywano pryzy (statki wzięte do niewoli), wzrastała liczba okrętów kaperskich - w 1458 roku Gdańsk miał 24 jednostki. Zakon dopiero w 1460 roku wystawił flotę kaperską, której zadaniem była ochrona statków dostarczających kontrabandę z zachodniej Europy do Królewca, Libawy i Kłajpedy. Jednak z braku doświadczonych kapitanów i załóg, jej wartość bojowa była niewielka. Próby przeciągnięcia na stronę Zakonu kapitanów związkowych nie przyniosły oczekiwanego rezultatu - wiadomo o przejściu na stronę krzyżacką tylko kapitana Henryka Wittenberga (Wittenborch).

Najemnik, rys. E.Koczorowski.
W tamtym okresie statkiem dominującym na akwenach Morza Bałtyckiego i Północnego była koga (kogga) bądź późniejsza jej mutacja - holk (dniem. hulk). Niemniej należy przypomnieć, że to nie te typy statków, a po przystosowaniu do działań bitewnych - okręty, uczestniczyły w bitwie na Zalewie Wiślanym. Znacznie mniejsze: balingery, barki, szkuty, komięgi, krajery, bordynki, szniki oraz różnego typu duże łodzie wiosłowo-żaglowe bądź tylko wiosłowe stały się bohaterami tego wydarzenia. Było to zrozumiałe choćby tylko ze względu na niski stan wody rzek i rzeczek oraz samego zalewu, na których mogły działać tylko jednostki o małym zanurzeniu. Ich rolą w działaniach bitewnych był przewóz zbrojnych bądź zaopatrzenia, niekiedy udział w pojedynkach bitewnych w walce abordażowej. Pełniły one funkcję platform pływających dla zbrojnych, podobnie zresztą jak kogi lub holki. Miały wówczas zbyt słabe urządzenia strzelnicze, aby z ich pomocą można było rozstrzygać walki na morzu i akwenach śródlądowych. Jedynie małe działka relingowe, hakownice, piszczele oraz broń osobista w postaci kusz i łuków wspomagała atakujących bądź broniących się w abordażu. Skuteczność tej prymitywnej "artylerii" była niewielka, dlatego główną siłę bojową okrętu, stanowiły zaokrętowane na nim pododdziały zbrojnych - "piechoty morskiej"; kusznicy, łucznicy, pikinierzy, wyposażeni w piszczele i inne rodzaje uzbrojenia osobistego - niezbędne do walki abordażowej.
Koga na pieczęci Elbląga.


ycerze, których nie brakowało na pokładach okrętów kaperskich, także na jednostkach śródlądowych i przybrzeżnych, okrętowani wraz z giermkami wnosili na pokład okrętów wszystko to, co stanowi rycerskiemu przystało. Rycerstwo polskie i krzyżackie występowało do walki wręcz w pełnym rynsztunku zbrojnym. Składały się nań: hełm z przyłbicą, zbroja kolcza, na którą nakładano pancerz z płytek, miecz i niewielka tarcza. Żołnierze zbrojni towarzyszący rycerstwu bądź w samodzielnych pododdziałach dzielili się na: pawężników, kuszników i łuczników. Oni także nosili hełmy, lecz bez przyłbic (tenki, kapeliny i salady), pełne lub półzbrojne kolcze oraz półpancerze. Pawężnicy zbrojni w miecze chronili się za dużymi tarczami (pawężami) bądź wspomagali kuszników, chroniąc ich tymi tarczami. Na niektórych okrętach umieszczali żołnierze w szczelinach hakownice lub piszczele. Niewielkie te urządzenia strzelnicze (prochowe) z łatwością mogły być przenoszone przez jednego zbrojnego i w przypadku hakownicy, za pomocą dużego haka przytwierdzane do tarczy, nadburcia okrętu lub jego nadbudowy. To właśnie od tego dużego haka otrzymały nazwę - hakownica. Piszczeli nie zaopatrywano w hak, toteż pozostały przy swoje j nazwie. Kusznicy nosili znacznie lżejsze uzbrojenie ochronne. Kusznik tego okresu nie był na ogół wyposażony w tarczę ochronną, wspomagał go, o czym wyżej, najczęściej pawężnik, jego zaś podstawową bronią strzelecką była kusza, której donośność ok. 200 m i skuteczność była znacznie większa od piszczeli. Półpancerz bądź zbroja kolcza, brygantyn skórzany z naszytymi nań płytkami metalu z powodzeniem chroniły zbrojnego przed strzałą z łuku, cięciem miecza lub nawet topora. Do napinania kuszy nie wystarczała siła nawet najtęższego człowieka, dlatego należało ją napinać za pomocą specjalnej korby. Strzelano zaś z niej najróżniejszymi strzałami (bełtami), które po przebyciu "więcej niż sto kroków" potrafiły się przebić przez zbroję kolczą, a na bliską odległość nawet przez pancerz. Pospolici zbrojni nie nosili na ogół żadnych zbroi ochronnych. Jako broń zaczepna służyły im zaś topór, obuch, łańcuchowa kula z nabitymi na nią kolcami, przeróżnego rodzaju drzewce: piki, berdysze, zakończone szpikulcami bądź płatem ostrza podobnego do halabardy.